Tatuaże zmywalne- nowy, modny dodatek
Tatuaże zmywalne być może kojarzą się nam się z dzieciństwa z czymś zabawnym, aczkolwiek tandetnym. Tymczasem dzisiaj okazuje się, że mogą mieć one z tym prawie nic wspólnego. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę na przykład te zdobiące ciała modelek na kampanii Diora, które w srebrnym i złotym kolorze idealne zastępowały biżuterię.
Robiąc sobie taki tatuaż możesz bez obawy zaszaleć i zrobić sobie go w miejscu w którym być może nie zrobiłbyś sobie prawdziwego tatuażu na długie lata. Ot tak po prostu chociażby na twarzy jak na pokazie u Dawida Tomaszewskiego. Śmiało możesz też zrobić sobie inicjały swojej miłości bez strachu przed tym, że gdy przyjdzie ci się z nią rozstać będzie tylko kolejną rzeczą, którą będziesz musiał żałować. Po prostu go zmyjesz i po kłopocie. Generalnie takie tatuaże są doskonałym rozwiązaniem dla tych, którzy są świadomi tego jak ich światopogląd i gust ewoluuje i wiedzą, że tatuaż który podoba im się dziś jutro może tylko ich niepotrzebnie irytować swą obecnością. Na pewno też cieszą się nimi też projektanci i fotografowie, którzy mogą w ten sposób urozmaicić ciała swoich modelów i nadać w ten prosty sposób swoim sesjom czy pokazom mody nowego wyrazu.
Tatuaże zmywalne mogą też pełnić funkcje reklamy, gdyż na rynku istnieją firmy u których możemy sobie zamówić dowolnie zaprojektowany przez siebie zmywalny tatuaż, np. logo swojej firm. Jeśli chodzi o cenę tatuaży to wiadomo, iż te od Diora mogą nas nieco przerazić, ale są na rynku firmy, które dysponują bardzo pokaźną i stylową ofertą tatuaży zmywalnych. Wśród nich jak już było wspomniane są miejsca gdzie możemy zrealizować projekt własnego tatuażu. Czy będziesz chciał nimi podkreślić swój charakter? Niejeden artysta zapewne będzie chciał wyrazić siebie za ich pomocą. Trzeba przyznać, że może to być bardzo ciekawy dodatek. Do tego możesz mieć swoją kolekcję tatuaży wodnych, dopasowując ją do swoich stylizacji i sprawiając by tatuaże były niejako twoim codziennym „makijażem”. Kto wie czy nie zapowiada to ery tatuaży?